Najtańsze używane elektryki na rynku. Szukamy auta na prąd do 100 tys. zł

Są już od 10 lat na rynku i coraz chętniej wybiera się je jako drugie auto na dojazdy. Ceny paliw i znaczący wzrost liczby domowych instalacji fotowoltaicznych sprzyjają temu trendowi. Dziś sprawdzamy, ile trzeba zapłacić za używanego elektryka.

Rynek aut elektrycznych znacząco urósł w ostatnich latach. Co prawda takie pojazdy nadal stanowią skromny odsetek względem spalinowych czy nawet hybrydowych, jednak nawet na ulicach widać coraz więcej aut z zielonymi tablicami. Coraz więcej jest nowych egzemplarzy.

Na rynek samochodów używanych trafia też coraz więcej aut akumulatorowych, w dużej części importowanych. Mimo to wciąż jest ich mało. Na 158,5 tys. samochodów używanych wystawionych na sprzedaż w serwisie otomoto.pl tylko nieco ponad 600 to elektryki. Generalnie więc wybór bardzo skromny. Dla porównania dwukrotnie więcej ofert sprzedaży dotyczy np. samego VW Golfa VII.

Niemniej 600 sztuk to już jakiś wybór. Z tego ok. 200 to samochody w budżecie do 100 tys. zł, ale tylko ok. 150 to auta sprawne.

Co oferuje rynek w najniższych cenach? Przyjrzyjmy się samochodom sprawnym i przede wszystkim z bateriami, bo to nie zawsze jest oczywiste, zwłaszcza w przypadku samochodów Renault sprowadzonych z zagranicy. Pomijam też mikrosamochody typu Renault Twizy oraz auta użytkowe, jak Kangoo.

Oto co oferuje rynek do 100 tys. zł

Mitsubishi I-MiEV Standard (Citroën C-Zero i Peugeot iOn)

Renault Zoe

Smart Fortwo EV

Fiat 500 E

Nissan Leaf

Volkswagen E-up (Seat Mii Elektric i Škoda Citigo e iV

BMW i3

Volkswagen e-Golf

Dacia Spring

Co wybrać do 100 tys. zł?

Wybór nie jest tak oczywisty, ponieważ wszystko zależy od oczekiwań i potrzeb. Jeśli szukamy auta wyłącznie na dojazdy, to każde z wyżej wymienionych będzie dobre. Jeśli od samochodu oczekujemy komfortu, to w zasadzie dają go tylko trzy wymienione modele.

Mitsubishi i-MiEV (Citroën C-Zero i Peugeot iOn) – cena 25-50 tys. zł

Mitsubishi i-MiEV to formalnie pierwszy popularny i seryjny samochód elektryczny w Europie. W Polsce najłatwiej kupić francuskie odpowiedniki Citroëna i Peugeota. Samochody te zaprezentowano w 2010 r. i zakończono ich sprzedaż w 2020 r., kiedy już konkurencja poszła mocno naprzód.

Elektryczne maluchy mają silnik o mocy 67 KM i akumulator o pojemności 16 kWh (francuskie odpowiedniki 14,5 kWh), co w praktyce wystarcza na rozpędzenie samochodu do ok. 130 km/h i pokonanie dystansu ok. 100-120 km. W 2013 r. model przeszedł lifting, który miał na celu zwiększenie wydajności i zasięgu o ok. 20-30 km (w teorii).

Atutem Mitsubishi i-MiEV jest 4-miejscowe, dobrze wyposażone i dość praktyczne nadwozie oraz stosunkowo prosta konstrukcja. Na rynku jest sporo samochodów, które mogą posłużyć jako dawcy części. Inną zaletą modelu jest paradoksalnie skromny zasięg, a więc nieduże przebiegi, nierzadko sporo poniżej 100 tys. km.

Renault Zoe – ceny od 25 tys. zł

Tu podaję tylko dolną granicę ceny, ponieważ samochód można kupić wciąż jako nowy, nawet za ponad 150 tys. zł. Te najtańsze, ale sprawne są zwykle warte ok. 30 tys. zł.

Auto – w zależności od rocznika – ma różne akumulatory trakcyjne i silniki. Początkowo (od 2012 r.) było to 22-23 kWh i moc 88 KM. Od 2017 r. pojawił się akumulator o pojemności 41 kWh jako opcja, a w 2018 r. również 52 kWh. Najmniejsze akumulatory wystarczały na przejechanie ok. 100-150 km, natomiast 41 kWh prawie podwajała tę wartość. Największa bateria to prawie 400 km zasięgu wraz z nowym, wydajniejszym silnikiem o mocy 109 lub 135 KM.

Renault Zoe jest modelem odpowiadającym segmentowi B (płyta z Clio) z 5-drzwiowym praktycznym nadwoziem i często dobrym wyposażeniem. Ogromnym plusem Zoe jest jego popularność, a więc ewentualny dobry dostęp do części. Innym jest możliwość zakupienia bez większego problemu części oryginalnych.

Niewiele samochodów ma przebiegi powyżej 100 tys. km. W przypadku młodszych egzemplarzy trzeba wiedzieć, że baterie mogą być leasingowane, a nie na własność. Warto dopytać o to sprzedającego.

Fiat 500E – ceny 50-70 tys. zł

Choć Fiat to włoska marka, to nazwanie 500E modelem amerykańskim nie jest wcale błędem. Elektryczne pięćsetki były oferowane od 2012 r. tylko w Stanach Zjednoczonych, tylko w Kalifornii i nigdy oficjalnie nie trafiły do sprzedaży w Europie. Potem trafiły jedynie do innych stanów.

Mowa oczywiście o pierwszej generacji. W praktyce oznacza to ładne, bogato wyposażone konfiguracje, nierzadko prezentujące się lepiej wizualnie niż europejskie abarthy. Swoją drogą 113-konny napęd do niewielkich prędkości pozwala nawet osiągami konkurować z abarthami. Zasięgiem już nie, bo 18 kWh akumulatora wystarcza na pokonanie ok. 100-120 km.

Szokująca, jak na tak mały i niezbyt długodystansowy model, może być cena, która startuje zwykle od poziomu 50 tys. zł. Ze względu na ograniczoną podaż auto nie osiąga bardzo wysokich cen – można je kupić do ok. 70 tys. zł.

Nissan Leaf I – ceny 40-70 tys. zł

Najpopularniejszy elektryk świata, jeszcze do niedawna sprzedawany w salonach – produkcję zakończono w 2017 r., a rozpoczęto w 2010. Auto kompaktowe o dość specyficznym wyglądzie, ale za to praktyczne i wygodne. Nie warto wymagać jednak od niego więcej niż od przeciętnego kompaktu.

Silnik o mocy 109 KM nie daje wspaniałych osiągów, choć do niewielkich prędkości jest bardzo zrywny. Akumulatory 24 lub 30 kWh dają realny zasięg na poziomie 120-150 km, choć w ruchu miejskim da się przejechać z tym większym nawet 200 km.

Wielką zaletą Leafa jest jego serwis, który bez problemu można wykonać w ASO, ale i w warsztatach niezależnych, które akurat ten model znają bardzo dobrze z powodu wysokiej popularności.

Volkswagen E-up (Seat Mii EV i Škoda Citigo e iV) – cena ok. 60 tys. zł

Jeszcze do niedawna był produkowany, ale koncern Volkswagen mocno się miotał w tej kwestii. W 2021 r. wrócił do sprzedaży po jej zakończeniu, by za chwilę znów zniknąć. Obecnie można go kupić jedynie na rynku wtórnym za duże pieniądze, ale to samochód stosunkowo młody, choć formalnie produkowany od 2013 r. W praktyce w Polsce trudno znaleźć auta starsze niż z roku 2015.

Różnice pomiędzy rocznikami są jednak istotne, ponieważ pierwsza wersja miała maleńki akumulator o pojemności 18,7 kWh. Dopiero wersja od 2019 r. ma akumulator 36,8 kWh. Moc silnika to odpowiednio 82 i 83 KM.

To jednak nie aż tak istotne jak jego rekordowe zużycie energii wynoszące w praktyce ok. 10 kWh/100 km. I to nie tak, że tylko w mieście. Prędkość maksymalna to przyzwoite 130 km/h. Nie ma problemu, by tym nowszym wariantem przejechać ok. 300 km, choć wcześniejsze uzyskiwały wyniki na poziomie ok. 120-150 km.

Smart Fortwo i ForFour elektric drive – ceny 30-100 tys. zł

Choć Smart Fortwo pierwszej generacji jest do kupienia za ok. 30-35 tys. zł, to znacznie więcej na rynku jest aut generacji drugiej. I bez wątpienia jest to model ładniejszy, ciekawszy, występujący nawet w odmianie pięciodrzwiowej ForFour.

Pierwsze Smarty ForTwo mają akumulator o pojemności 17,6 kWh, a zasięg to ok. 120 km. Moc silnika to 75 lub 82 KM, zależnie od rocznika. Auto niepraktyczne, dwuosobowe, ale idealne na miasto lub na krótkie dojazdy.

Smart ForTwo i ForFour drugiej generacji (od 2017 r.) mają dokładnie ten sam napęd elektryczny, więc w praktyce bez żadnej poprawy, a zasięg to też ok. 120 km. Na czym więc polega różnica? Przede wszystkim na wyglądzie oraz praktyczności wersji FourFour.

No i na cenie, ponieważ druga generacja to wydatek minimum 50 tys. zł, choć realny wybór zaczyna się w okolicach 60-65 tys. zł. Górna granica nierzadko przekracza 100 tys. zł. Cieszą małe przebiegi (zwykle poniżej 40 tys. km) oraz ładne konfiguracje, a także spora popularność.

BMW i3 – ceny 60-120 tys. zł

Tu sytuacja jest o tyle ciekawa, że BMW oferowało w latach 2013-2022 dwie różne wersje i3. Jedna hybrydowa (napęd elektryczny, ładowanie z gniazdka, ale energia również z benzyny), druga – czysto elektryczna. Różnice w cenach nie są znaczące, ale przywileje zyskamy tylko w wersji bez zasilania benzyną.

Powstały trzy odmiany, zależnie od pojemności akumulatora: 60 Ah – pojemność 22 kWh, 94 Ah – 33,2 kWh oraz 120 Ah – 42,2 kWh. Wszystkie wersje mają silnik o mocy 170 KM, a oprócz 64 Ah również 184 KM (model i3s). Natomiast tylko wersje 60 i 94 Ah miały opcjonalny Range Extender, czyli silnik spalinowy do ładowania akumulatora. Realne zasięgi w odmianach bez tej opcji to odpowiednio: 60 Ah – ok. 120-150 km, 94 Ah – ok. 160-180 km, 120 Ah – ok. 200 km.

Tyle jeśli chodzi o napęd. Natomiast BMW i3 to bardzo praktyczny i świetnie wykonany, choć wyjątkowo specyficzny samochód. Pomimo iż mocy mu nie brakuje, a przyspieszeniem potrafi zaimponować, to warto pamiętać o jego przeznaczeniu. Ma być ekonomiczny, o czym przypominają nietypowo wąskie opony oraz praca zawieszenia. Szarże po zakrętach mogą się skończyć tragicznie.

W kwestii samych opon nie ma dużego wyboru na rynku, a ceny to ok. 500-600 zł za sztukę. Również naprawy samochodu są bardzo drogie, choć z reguły się on nie psuje.

Jest to najlepiej wycenione auto elektryczne na rynku, bo stosunek ceny do jakości i praktyczności przewyższa inne modele. Natomiast piętą achillesową jest zasięg. Jeśli jednak nie zależy wam na przywilejach, lecz na taniej jeździe, zawsze pozostają odmiany ze "spalinową ładowarką".

Volkswagen e-Golf – ceny 75-120 tys. zł

W podobnej cenie jak BMW i3 można kupić elektrycznego Golfa VII. Przy czym auto już się tak nie wyróżnia i ma niemal taką samą praktyczność jak zwykły Golf. Jego 115-konny napęd pobiera energię z akumulatora o pojemności 24,2 kWh i daje ok. 150 km zasięgu. Mało jak na kompakt, więc wciąż jest to samochód do jazdy po okolicy, po mieście lub w obszarze, w którym nie brakuje ładowarek.

Nasycenie rynku e-Golfem nie jest duże, choć kilka aut na sprzedaż można znaleźć. Wynika to z faktu, że podobne właściwości dawał Nissan Leaf pierwszej generacji, ale był dużo tańszy, a potem Leaf drugiej generacji okazał się od e-Golfa lepszy jako samochód elektryczny. Niestety, niska popularność sprawia, że z poważniejszymi naprawami mogą być już problemy.

Dacia Spring – ceny od 84 900 zł

Podałem dokładną cenę, ponieważ w ramach wyjątku postanowiłem dopisać tu nową Dacię Spring. Kiedy auta trafią na rynek wtórny, mogą być wyraźnie tańsze. Na razie do kupienia są tylko te z salonu lub używane uszkodzone.

Dacia Spring ma jedną zaletę, poza tym, że jest nowa. Można uzyskać na nią dopłatę z programu "Mój Elektryk", więc i w tym przypadku realna cena zakupu będzie niższa (o 18 750 zł lub o 27 tys. zł dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny). Oczywiście dopłata to nie same plusy – samochód musi mieć pełne ubezpieczenie i być używany przez minimum dwa lata.

Pomijając jednak sam program, bo nie o nim teraz – Dacia Spring jest samochodem… wymagającym pewnych ustępstw. Nowoczesnym, ale tandetnym, niezwykle prostym i ciasnym, a także fatalnie wykonanym. Lepiej na jej tle wypadają auta używane, zwłaszcza pod względem ceny, oraz chińczyki.

Samochód elektryczny dla rodziny z dotacją od Państwa

Trwa nabór wniosków na dopłaty do zakupu samochodu elektrycznego „Mój Elektryk”. Program prowadzony jest przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a wysokość dofinansowania wynosi 18 750 zł lub 27 000 zł dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny.

Pojazdy elektryczne objęte dotacją

Samochody objęte dotacją to samochody kategorii M1, czyli napędzane w 100% energią elektryczną:

ładowane z zewnętrznego źródła zasilania (jak prawie wszystkie samochody elektryczne dostępne aktualnie na rynku),

(jak prawie wszystkie samochody elektryczne dostępne aktualnie na rynku), produkujące energię elektryczną z wodoru (to być może przyszłość motoryzacji).

Najistotniejszym kryterium jest to, że silnik nie może emitować jakichkolwiek gazów cieplarnianych na potrzeby napędu. Samochody hybrydowe nie są zatem objęte programem dofinansowania, ponieważ nie są zeroemisyjne.

Kwota dofinansowania do zkaupu samochodu elektrycznego wynosi do 18 750 zł lub do 27 000 zł dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny. Cena pojazdu nie może przekraczać 225 000 zł, lecz ten limit nie obowiązuje posiadaczy KDR.

Jaki samochód elektryczny dla rodziny?

Jeszcze kilka lat temu samochody elektryczne w większości były małymi i lekkimi samochodami miejskimi. Są one też znacznie droższe niż ich spalinowe odpowiedniki, zatem czy jest w ogóle z czego wybierać, szukając auta dla rodziny? Oczywiście! Dziś wielu producentów sprzedaje już elektryczne odpowiedniki swoich crossoverów, SUV-ów, a nawet vanów – spokojnie więc można już nabyć pakownego „elektryka”.

Oto lista samochodów elektrycznych dla rodziny dostępnych w Polsce, posortowanych od najtańszych do najdroższych wg cen na dzień pisania artykułu (7 lipca 2022 r.):

Dacia Spring – od 91.400 zł

Kia Niro – od 122.900 zł

Nissan Leaf – od 138.900 zł

Mazda MX-30 – od 145.900 zł

Kia e-Soul – od 149.990 zł

Hyundai Kona – od 151.900 zł

Citroen e-Berlingo – od 162.190 zł

Citroen e-C4 – od 163.400 zł

Opel Mokka-e – od 166.400 zł

Peugeot e-Rifter – od 169.200 zł

Renault Megane e-Tech – od 169.900 zł

Opel Combo-e Life – od 176.350 zł

Peugeot e-2008 – od 177.500 zł

Volkswagen ID.3 – od 185.890 zł

Skoda Enyaq iV – od 189.300 zł

Kia EV6 – od 201.900 zł

Hyundai Ioniq 5 – od 203.900 zł

VW ID.4 – od 207.790 zł

Nissan Ariya – od 209.900 zł

Audi Q4 e-tron – od 212.300 zł

Mercedes EQA – od 216.100 zł

Volvo XC40 Recharge – od 219.400 zł

VW ID.5 – od 220.890 zł

W powyższym zestawieniu pominęliśmy samochody miejskie i małe (takie jak np. Fiat 500e, Renault Zoe czy Opel Corsa-e) oraz samochody droższe niż 225 tys. zł, mimo że dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny nie obowiązuje górny limit ceny samochodu.

Dodatkowe warunki dotacji w programie Mój Elektryk

Dofinansowanie obejmuje wyłącznie samochody nowe, które nie były dotychczas zarejestrowane. Dopuszcza się dofinansowanie pojazdu zarejestrowanego przez dealera, importera lub firmą leasingową, jeżeli jego przebieg nie przekracza 50km. Auto zakupione z dotacją nie może również być wykorzystywane w działalności gospodarczej, w tym rolniczej.

Wnioski można składać wyłącznie przez Generator Wniosków o Dofinansowanie. Nabór trwa do 30 września 2025 r. lub do wyczerpania budżetu przeznaczonego na dotacje, w wysokości 100 milionów złotych.

Wszystkie informacje na stronie: https://www.gov.pl/web/elektromobilnosc/nabor-dla-osob-fizycznych

Auta używane. Popularność samochodów elektrycznych rośnie z miesiąca na miesiąc

Popularność aut elektrycznych rośnie w niesamowitym tempie. Jeszcze w 2008 roku sprzedano ich w Niemczech raptem około 1,5 tys. W 2020 roku liczba ta wzrosła do 136 tys., a już wiadomo, że w obecnym roku wyjedzie ich na drogi przynajmniej dwa razy więcej.

Samochód elektryczny z drugiej ręki

To jednak dane z rynku nowych aut. Czy ci, którzy kupują pojazdy z drugiej ręki, również sięgają coraz częściej po samochody na prąd?

Na razie ofert używanych elektrycznych pojazdów jest ciągle stosunkowo mało. Jeśli chodzi o niemiecką ofertę popularnego portalu Autoscout24, pojazdy w pełni elektryczne stanowią tylko 2,7 proc. wszystkich wystawionych tam aut. Na konkurencyjnym mobile.de jest ich jeszcze mniej – raptem 2,4 proc. To jednak i tak zdecydowanie więcej niż w przypadku polskich serwisów. Na Otomoto.pl dostępnych jest zaledwie niespełna 2 tys. samochodów na prąd – to niespełna 1 procent całej oferty.

Handlowcy jednak przyznają – mimo, że oferta jest ciągle ograniczona, zapytań od klientów jest z miesiąca na miesiąc coraz więcej. W firmie CarFactor spod Krakowa, która zajmuje się m.in. importem aut z Niemiec do Polski, słyszymy, że klienci interesują się takimi pojazdami – i coraz częściej je zamawiają. Niedawno jeden z klientów zażyczył sobie ściągnięcie hybrydy plug-in. Nie jest to w pełni pojazd elektryczny, ale taki, który ma zarówno napęd silnikowy, jak i elektryczny, ładowany bezpośrednio z gniazdka.

Elektryczne oldtimery

Auta w pełni elektryczne? W CarFactor słyszymy, że takie zlecenia to na razie rzadkość, choć „zainteresowanie jest”. – Boomu jeszcze nie ma. To jest trochę tak, że elektryki kupują najzamożniejsi klienci, a tych zwykle stać na auto prosto z salonu – opowiada z kolei właściciel komisu samochodowego z Bonn. Dodaje jednak, że o ile w zeszłym roku zdarzały się miesiące, gdy nikt o elektryka nie spytał, tak teraz nie ma tygodnia, żeby nie dostał zapytania w tej sprawie.

Tanio nie jest

Barierą dla ewentualnych klientów elektrycznych aut używanych ciągle są ceny. Na jednym z niemieckich portali znaleźliśmy VW e-Golfa, czyli elektryczną odmianę popularnego kompaktu w cenie ok. 17,6 tys. euro. Wyprodukowane w 2017 roku auto przejechało nieco ponad 68 tys. kilometrów. Podobne Golfy z klasycznymi silnikami można natomiast już kupić za ok. 14 tys. euro.

Fabryka samochodów elektrycznych w Zwickau

Jest i inny problem. Auta elektryczne są ciągle stosunkowo rzadko dostępne w klasie kompaktowej. Większość z nich to miejskie pojazdy, jak Nissan Leaf, Renault Zoe czy elektryczna wersja Smarta. Takie pojazdy nie nadają się raczej do wożenia rodziny, a przy tym są stosunkowo drogie – rzadko zdarzają się takie oferty za mniej niż 10 tys. euro.

– Mimo tego, są coraz bardziej dostępne. Nieduże auta można już kupić w rozsądnych cenach. I widać, że zainteresowanie takimi używanymi pojazdami w Polsce rośnie. Coraz więcej rodzin decyduje się na elektryka jako na drugi pojazd w rodzinie, dobry do pokonywania tras z podmiejskiego domku do centrum. To właśnie mieszkańcy domów są zwykle zainteresowani elektrykami, bo mogą je łatwo ładować w garażach – mówi DW Mariusz Zmysłowski, redaktor naczelny motoryzacyjnego serwisu Autokult.pl.

Problematyczne baterie

Ci, którzy myślą o używanym samochodów elektrycznych, obawiają się o żywotność baterii – zresztą nie bez podstaw. Jeśli przebieg takiego pojazdu jest bardzo duży, trzeba się liczyć z tym, że serce samochodu po prostu przestanie działać. Jak wyjaśnia jednak Mariusz Zmysłowski, niewiele przejechanych kilometrów to nie zawsze gwarancja, że bateria będzie w dobrym stanie.

– Wiele też zależy od tego, w jaki sposób pojazd był ładowany. Jeśli działo się to zwykle powoli i ładowano niedużą mocą, to żywotność takiego akumulatora będzie zdecydowanie większa. Jeśli natomiast baterie ładuje się szybko, dużą mocą, to po kilku latach bateria może mocno stracić wydajność – opowiada Mariusz Zmysłowski.

– Niedawno pracowałem przy elektryku o przebiegu 250 tys. kilometrów, auto jeździło jako taksówka. Jednak zasięg był świetny, przejechanie 120 kilometrów na jednym ładowaniu nie było problemem. Ale zdarza się, że auta nie przejechały 100 tys. km i nie są w stanie przejechać nawet 100 kilometrów bez doładowania. Wszystko więc zależy od tego, jak właściciel dbał o pojazd i jak go ładował. Ale znaczenie ma też np. pogoda w kraju, w którym jeździ auto – opowiada nam mechanik aut elektrycznych z centralnej Polski.

Popularność samochodów elektrycznych rośnie z miesiąca na miesiąc

Baterie można jednak wymienić. Takie komponenty do popularnego modelu Nissan Leaf w zależności od stanu kosztują od kilku do nawet ponad 20 tys. zł. O wiele droższe są baterie aut elektrycznych premium – te do samochodów marki Tesla nieraz kosztują ok. 100 tys. zł. Czasem jednak nie trzeba starej baterii wymieniać, a wystarczy ją zregenerować w specjalnym serwisie. W Polsce to zwykle koszt kilku tysięcy złotych.

Co do jednego eksperci jednak nie mają wątpliwości – w najbliższych latach, wraz z rosnącym rynkiem nowych aut elektrycznych, coraz większe będzie też zainteresowanie takimi pojazdami z drugiej ręki. W tej chwili szacuje się, że po drogach świata jeździ 10 milionów takich pojazdów. Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje tymczasem, że w 2030 roku będzie ich już 141 milionów.

Leave a Comment