Samochody elektryczne w Polsce

Po pierwszym kwartale 2020 r. liczba zarejestrowanych w Polsce pojazdów elektrycznych przekroczyła 10 tysięcy. Konkretnie – według danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego - było to 10 701 samochodów. Po kolejnych kilku miesiącach odnotowano już wzrost do ponad 13 tysięcy. Większość tej grupy to samochody w pełni elektryczne – ponad 7 tysięcy. Reszta to hybrydy typu Plug-In. Dane wskazują na wyjątkowo wysoki wzrost liczby rejestracji nowych samochodów elektrycznych w naszym kraju. We wspomnianym pierwszym kwartale roku 2020, wynosił on aż 86% w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego. Polacy stopniowo przekonują się do samochodów elektrycznych, na co wpływ ma również coraz szersza paleta takich pojazdów, oferowana przez lokalnych dealerów. Jakie samochody elektryczne są na ten moment możliwe do kupienia w Polsce? Wybierz odpowiedni logotyp producenta i kliknij po więcej informacji.d

Według badań opinii społecznej, niemal co trzeci Polak deklaruje, że w ciągu najbliższych trzech lat rozważy zakup samochodu elektrycznego. Jeszcze dwa lata temu, taką deklarację składał zaledwie co dziesiąty badany. Nie ma wątpliwości, że popularność pojazdów elektrycznych będzie rosła wraz z rozwojem infrastruktury. Stacje ładowania samochodów elektrycznych na szczęście są budowane sprawnie. Nadal dużą barierą wzrostu w segmencie aut EV jest stosunkowo niski zasięg oraz czas potrzebny na naładowanie baterii. Ta sytuacja zmienia się jednak dynamicznie, gdyż najbardziej wydajne auta na polskim rynku są już w stanie przejechać ponad 400 km na jednym ładowaniu, a uzupełnienie baterii do poziomu ok. 80% trwa w ich przypadku krócej niż pół godziny. Są to wartości imponujące, jednak wciąż niekonkurencyjne wobec pojazdów spalinowych.

Ile kosztują samochody elektryczne w Polsce?

Kolejną barierą dla rozwoju segmentu samochodów elektrycznych na polskim rynku jest ich, stosunkowo wysoka, cena. W połowie roku wystartował ministerialny program dopłat do samochodów elektrycznych, pozwalający na uzyskanie zwrotu do 15% od kwoty zakupu auta elektrycznego. Program wiąże się z pewnymi ograniczeniami, kupowany samochód nie może być droższy niż 125 tys., przez co maksymalna kwota dofinansowania to 18 750 zł.

Choć jest to niemała suma, aby z niej skorzystać trzeba wybrać jedno z tańszych aut dostępnych na polskim rynku. Obecnie najtańsze elektryki dostępne u polskich dealerów kosztują nieco poniżej 100 tysięcy złotych. Są to małe, miejskie auta marek Smart, Volkswagen i Skoda. Większe pojazdy, zapewniające nieco wyższy zasięg i wygodę podróżowania wymagają już wyłożenia ponad 20 tysięcy złotych więcej. Za około 118 tys. zł kupimy Nissana Leafa, a ceny „na styk” mieszczące się w limicie przyznania dotacji mają Opel Corsa-e, Peugeot 208-e oraz Renault ZOE. Czy to jedyne auta, które możemy zakupić z dotacją? Teoretycznie tak, ale okazuje się, że praktyka rynkowa wygląda nieco korzystniej dla potencjalnych nabywców. U dealerów można uzyskać rabaty, także na cennikowo sporo droższe modele, oferowane początkowo za ponad 140 tys. zł. Bywa, że cena po rabacie kwalifikuje samochód do przyznania po jego zakupie państwowej dotacji.

Oferta aut elektrycznych w tym segmencie cenowym wkrótce się rozrośnie, gdyż jeszcze przed końcem 2020 r. będą miały miejsce premiery kolejnych modeli. Na polski rynek trafi m.in. elektryczna odmiana Fiata 500, długo zapowiadany Volkswagen ID.3 oraz pierwsza w historii elektryczna Dacia.

Największy wybór w przypadku samochodów elektrycznych dostępnych na polskim rynku jest oczywiście w segmencie aut droższych. Elektryczne SUVy popularnych marek lub auta marek premium kosztują od 150 do nawet ok. 400 tys. zł. Wyjątkowym modelem jest topowa wersja Porsche Taycan, które z silnikiem o mocy sięgającej ponad 760 KM, kosztuje prawie 800 tys. zł. Do tego wszystkiego musimy doliczyć koszt za ubezpieczenie samochodu elektrycznego, który obliczany jest inaczej niż w przypadku tradycyjnych aut.

Samochody elektryczne w Polsce na tle Europy i świata

Polsce bardzo daleko do światowej czołówki pod względem zarejestrowanej tu liczby samochodów elektrycznych. Nie jest to jednak sytuacja wyjątkowa na tle Europy, która jako kontynent pozostaje daleko w tyle za Azją czy Ameryką Północną. Powodem jest stosunkowo późne zainteresowanie się kontynentalnych władz oraz producentów pojazdów napędami elektrycznymi. Problemy są także natury ekonomicznej - auta są drogie, a koszt ładowania samochodu elektrycznego w zależności od miejsca i operatora - wysoki.

Ogólne tempo przyrostu liczby elektrycznych aut na świecie jest ogromne. Tylko w 2019 r. zarejestrowano prawie 8 milionów pojazdów, które mogą korzystać wyłącznie z napędu elektrycznego (full electric oraz hybrydy plug-in). To ponad dwa razy więcej niż w 2017 r. Dla zaprezentowania skali rozwoju tego rynku, warto wspomnieć, że jeszcze 10 lat temu po całym świecie jeździło mniej więcej tyle elektrycznych samochodów, ile obecnie jest zarejestrowanych w Polsce.

Światowym liderem pod względem liczby rejestracji aut elektrycznych są Chiny. Tylko w 2019 r. zarejestrowano tam ponad 3,8 miliona elektrycznych samochodów. To niemal tyle, ile we wszystkich innych krajach świata razem wziętych. Prawie półtora miliona elektryków zarejestrowano w USA. Za tymi dwoma krajami widoczna jest ogromna przepaść, za którą znalazła się Norwegia (ponad 321 tys. zarejestrowanych elektryków) i Niemcy (ponad 300 tys.), które minimalnie wyprzedziły Japonię. Polska znalazła się na 21. miejscu tego zestawienia, co w skali świata wydaje się dobrym wynikiem. By go uzyskać, wystarczyło jednak zarejestrowanie zaledwie 8600 sztuk samochodów elektrycznych.

Które auto elektryczne sprzedaje się najlepiej?

Mimo, że to Chińczycy wiodą prym w zakupach pojazdów elektrycznych, światowym liderem sprzedaży jest model amerykański, a konkretnie Tesla Model 3, która tylko w 2019 r. sprzedała się w ponad 300 tys. egzemplarzy. Jest to wynik o prawie 190 tys. sztuk lepszy niż w przypadku drugiego na liście, chińskiego BAICa EU. Podium zamknął Nissan Leaf, wyprzedzając kolejne dwa chińskie modele.

Tesla jest liderem w zestawieniu marek pojazdów elektrycznych, choć jej wynik jest w głównej mierze zasługą spektakularnego sukcesu Modelu 3. Rynkowymi potentatami są także chińskie marki BYD i BAIC oraz Nissan i… BMW – jedyna europejska marka, która globalnie zbliżyła się do sprzedania prawie 400 tys. egzemplarzy pojazdów elektrycznych i hybryd plug-in.

Samochody elektryczne w Polsce – perspektywa

Procentowe wzrosty liczby rejestracji samochodów elektrycznych w Polsce pozwalają sądzić, że ten segment rynku w najbliższych latach będzie rozwijał się w naszym kraju bardzo dynamicznie. Widzimy chociażby coraz więcej modeli aut na prąd jakie są oferowane w naszym kraju. Jeśli spojrzymy na porównanie samochodów elektrycznych w dowolnym segmencie - naprawdę jest w czym wybierać. Czy już teraz warto zakupić samochód elektryczny w Polsce? To oczywiście zależy od indywidualnych preferencji nabywców. Rynkowi analitycy zapewniają, że rządowe programy wsparcia zakupów pojazdów EV będą miały swoje kolejne edycje, coraz bardziej korzystne dla nabywców. Zmieniać ma się również struktura cenowa rynku – pojazdy z napędem spalinowym będą drożeć, przeciwnie do hybryd i samochodów w pełni elektrycznych.

Elektromobilność w Polsce. Stan gry

Po polskich drogach jeździ prawie 14 800 samochodów elektrycznych, na rynku dostępnych jest ponad 100 modeli. W perspektywie kilku lat do oferty ma dołączyć e-auto polskiej marki. Miejsce jego produkcji mamy poznać w najbliższych tygodniach.

PSPA w czwartek opublikowało nowe dane w Liczniku elektromobilności. W stosunku do podanych w opublikowanym w środę artykule danych z września br. można zaobserwować wzrost liczby pojazdów. W październiku 2020 r. po polskich drogach jeździło 15 965 elektrycznych samochodów osobowych (8 662 BEV i 7 303 PHEV), 713 elektrycznych pojazdów ciężarowych i dostawczych, 383 autobusów elektrycznych i 8 619 elektrycznych motorowerów i motocykli.

[Zaktualizowano 26 listopada 2020 r.]

Na polskim rynku jest ponad 100 modeli samochodów w pełni elektrycznych (BEV, ang. battery electric vehicles) i hybryd typu plug-in (PHEV, ang. plug-in hybrid electric vehicles) – wynika z Katalogu pojazdów elektrycznych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA). Rozwój rynku pokazują dane z poprzednich lat: w 2019 r. klienci mieli do wyboru 46 modeli, w 2018 r. – 35, w 2017 r. - 33. Ceny nowych BEV wynoszą 80-800 tys. zł.

W Polsce zarejestrowano 8 169 aut w pełni elektrycznych

Według Licznika elektromobilności PSPA we wrześniu 2020 r.(1) w Polsce było zarejestrowanych 14 788 elektrycznych samochodów osobowych, z czego 55 proc. stanowiły BEV (8 169), a 45 proc. PHEV (6 619). - Pod względem liczby samochodów elektrycznych oraz infrastruktury jesteśmy wciąż na szarym końcu Europy - wskazuje Najwyższa Izba Kontroli (NIK), w której ocenie brakuje skutecznego wsparcia rozwoju tego sektora w kraju. - Budowa polskiego samochodu elektrycznego wciąż jest na etapie prototypu, samorządy nie dostały zapowiadanych funduszy na pojazdy elektryczne, a strefy czystego transportu nie sprawdzają się w warunkach polskich – wymienia NIK(2).

Tak stan polskiej elektromobilności można zarysować tej jesieni. Nowym elementem układanki będzie polski samochód elektryczny.

Od założenia odpowiedzialnej za projekt spółki Electromobility Poland S.A (EMP) w 2016 r. koncepcja projektu ewoluowała. Ostatecznie - po stworzeniu obecnego biznesplanu w 2018 r. – w lipcu 2020 r. zaprezentowano przedprodukcyjne prototypy dwóch modeli samochodów marki Izera. Jak informuje Biuro PR i komunikacji EMP, w ostatnich tygodniach zaktualizowano biznesplan uwzględniając m.in. wpływ pandemii COVID-19 na rynek i obecne perspektywy rozwoju elektromobilności. Wnioski? Zdaniem EMP „Izera jest nadal atrakcyjnym biznesowo przedsięwzięciem, a na jego zaprzestanie nie możemy sobie pozwolić mając na uwadze przyszłość branży motoryzacyjnej w Polsce”. Istotną rolę odgrywa także generalna popularyzacja elektromobilności.

Czytaj: [Wywiad] Jaki będzie polski samochód elektryczny?

Historia pokazuje upadki nowych marek

- Elektromobilność pomimo tego, że dużo się o niej mówi, nie notuje jeszcze na świecie tak znaczących sukcesów, by zmieniła obraz światowego parku samochodowego. Czy jednym z nich będzie planowana na 2023 r. premiera polskiego auta elektrycznego? Przyszłość pokaże – komentuje dla redakcji Tomasz Bęben, dyrektor ds. prawnych i przemysłu w Stowarzyszeniu Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych. Wskazuje z jednej strony na ogólne kwestie, jak krótki zasięg pojazdów elektrycznych, długi czas ładowania, brak wystarczającej infrastruktury, wysoką cenę czy obciążającą środowisko produkcję baterii, a z drugiej na niepewny popyt na samą Izerę. - Czy fakt, że będzie to w jakimś stopniu „polski” samochód, spowoduje, że Polacy wybiorą nieznaną markę, gdy mają do wyboru istniejące od dawna, znane i uznane marki, np. Volkswagen, Nissan, Renault czy Volvo? Czy Polacy pokochają Izerę? Historia ostatnich lat pokazuje upadki nowych marek samochodowych i widać, że nie jest łatwo stworzyć i utrzymać zupełnie nową markę na rynku – mówi Bęben.

Czytaj: Cienie e-mobilności

Budowa lokalnego łańcucha dostaw

Zaprojektowanie aut powierzono włoskiemu studiu projektowemu, co zrodziło pytania o podkreślaną „polskość” Izery. - Współpraca z doświadczonymi globalnymi partnerami oraz zakup technologii mają przede wszystkim na celu zminimalizowanie ryzyk związanych z realizacją projektu oraz skrócenie czasu jego realizacji. Izera to jednak projekt koordynowany przez polską firmę i polskich inżynierów. Kluczowe decyzje podejmuje zespół pracujący dla EMP składający się z polskich ekspertów odpowiedzialnych za projektowanie pojazdów i fabryk, model biznesowy oraz rozwój łańcucha dostaw - odpowiada EMP na zapytanie redakcji. Spółka m.in. nawiązała współpracę z Polską Grupą Motoryzacyjną i Siecią Badawczą Łukasiewicz.

- Trzymam kciuki za powodzenie Izery, bo niesie to za sobą potencjalnie wiele korzyści dla firm działających obecnie w Polsce. Nasz kraj nazywany jest zagłębiem producentów części motoryzacyjnych, z których wielu mogłoby zostać włączonych w łańcuchy dostaw swoich produktów na pierwszy montaż do Izery, a przy produkcji tego pojazdu i związanych z tym usług pracę mogłoby znaleźć kilka, a nawet kilkanaście tysięcy osób – konkluduje Tomasz Bęben.

Czytaj: Rynek pracy e-mobility w potrzebie – inżynierowie poszukiwani

Fabryka na Śląsku

Samochody Izera będą produkowane w Polsce. Decyzja o lokalizacji fabryki Izery zapadnie do końca tego roku – zapewnia biuro prasowe EMP. Na razie wiadomo, że będzie to Śląsk. Budowa zakładu ma ruszyć jesienią 2021 r., a jej koszt ok. 2 mld zł. - Zależy nam, aby nieruchomość, która finalnie zostanie wybrana jako lokalizacja fabryki, umożliwiła fizyczne rozpoczęcie inwestycji w ciągu roku od oficjalnego wyboru – podkreśla EMP.

Dominika Adamska

Sekretarz redakcji, geograf

Na samochód elektryczny każdego Polaka będzie stać już za dziewięć lat

Postępujący rozwój technologii, w tym głównie spadające ceny baterii oraz efekt skali produkcji, który przełoży się na bardziej przystępną ofertę koncernów, zbiegnie się w czasie ze wzrostem popytu w Polsce, możliwym dzięki rozwiniętej infrastrukturze ładowania i rządowemu systemowi wsparcia zakupu samochodów elektrycznych. Kiedy? od 2026 roku.

W ostatnich tygodniach eksperci prześcigają się w ocenie tempa rozwoju elektromobilności na globalnych rynkach. Międzynarodowa Agencja Energii podała, że na koniec 2016 roku liczba samochodów elektrycznych przekroczyła 2 mln. Bariera 100 mln pojazdów poruszających się po drogach na świecie zostanie, wg. ekspertów z agencji Bloomberg, osiągnięta już w 2030 roku. Szacunki OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową) zakładają w tym zakresie przedział pomiędzy 2030 a 2035 rokiem. Koncern BP liczy na osiągnięcie tej liczby w 2035 roku, a amerykański ExxonMobil w 2040 roku. Ceny samochodów elektrycznych zaczną zrównywać się w Polsce z cenami samochodów z napędem tradycyjnym w latach 2026 – 2029, prognozuje Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych ORPA.PL. Tezę, że w 2035 roku samochody elektryczne całkowicie zdominują rynek motoryzacyjny, a tradycyjnych diesli już po prostu nie będzie można kupić, forsują w najnowszym raporcie eksperci ING. Ich zdaniem, w 2020 roku technologia związana z bateriami będzie na tyle zaawansowana, że pozwoli przezwyciężyć jeden z głównych mankamentów dzisiejszych aut elektrycznych, czyli ograniczony zasięg. Baterie będą też tańsze. Dzisiaj, wg. agencji Bloomberg, 50 proc. ceny pojazdu elektrycznego to koszt wytworzenia właśnie baterii. W 2020 roku, wraz z postępem technologii, ma on wynieść 36 proc.

Auto elektryczne stanie się bardziej opłacalne

Szacunki Bloomberga wskazują, że pojazdy elektryczne zaczną stawać się konkurencyjne cenowo względem swoich spalinowych odpowiedników ok. 2025 r., a pod koniec trzeciej dekady XXI w. różnice w kosztach zakupu staną się między nimi marginalne. ING podaje, że samochody elektryczne będą dostępne w porównywalnej cenie do aut tradycyjnych w 2028 roku. Oznacza to, że opłacalność posiadania auta elektrycznego stanie się większa od tradycyjnego, głównie z uwagi na niższe koszty eksploatacyjne, już za kilka lat. Od tego momentu rozpocznie się masowa adaptacja elektromobilności na światowych rynkach.

- Agencja Bloomberg, w wydanym w czerwcu br. raporcie przewiduje, że do 2040 r. auta elektryczne będą stanowiły 54% wszystkich sprzedanych nowych pojazdów i jednocześnie 33% wszystkich poruszających się po światowych drogach – mówi Maciej Mazur z Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych, które monitoruje branżę w ramach Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych ORPA.PL.

Volvo już bez napędu konwencjonalnego

Podobne sygnały płyną od przedstawicieli branży motoryzacyjnej. Głośnym echem odbiła się na rynku informacja, że każdy nowy model Volvo, wprowadzony na rynek po roku 2019, zostanie wyposażony w silnik elektryczny. Koncern, który co roku sprzedaje ponad pół miliona samochodów, już za dwa lata nie będzie miał w ofercie żadnego pojazdu z napędem konwencjonalnym. Całkowicie spalinowe samochody zastąpią samochody w pełni elektryczne lub hybrydowe.

– To przełomowa decyzja, sygnał, że koncerny motoryzacyjne wrzucają wyższy bieg w obszarze elektromobilności. Jest kolejnym, ale z całą pewnością najważniejszym zwiastunem historycznych zmian na rynku. Po ponad 100 latach od wynalezienia silnika spalinowego, wchodzimy w nową erę motoryzacji – uważa Maciej Mazur z PSPA.

Pozostałe koncerny nie przyglądają się biernie elektromobilności i od dawna przygotowują się do tej rewolucji. Volkswagen już w maju br. ogłosił, że do 2025 roku zamierza zostać liderem w segmencie samochodów elektrycznych, osiągając sprzedaż na poziomie miliona aut. Nie rezygnuje jednak z napędów konwencjonalnych. Koncern Hyundai - Kia podał w ostatnim czasie, że zamierza zwiększyć produkcję aut elektrycznych, by stać się do 2020 roku jednym z globalnych liderów w tym zakresie. BMW postawiło sobie równie ambitne cele, zakładając że ten segment będzie odpowiadał za 15 - 25 proc. ich ogólnej sprzedaży. Podobnie Ford, który ogłosił plan inwestycyjny zakładający wydatki na poziomie 4,5 mld dolarów do 2020 r. w obszarze elektromobilności.

Nie ma zmiłuj: bądź elektromobilny albo giń!

Koncerny, które przez długi czas opierały się napędom elektrycznym, zaczynają teraz swoje decyzje weryfikować. Honda zapowiedziała, że jeszcze w tym roku zostanie zaprezentowany pierwszy model elektryczny. Natomiast marki, które od lat inwestują w tego typu pojazdy, dzisiaj robią wszystko, żeby sprzedawać ich jak najwięcej. Jeden z najpopularniejszych obecnie modeli, Nissan Leaf, sprzedał się już w liczbie ponad ćwierć miliona sztuk. Tesla ogłosiła, że rozpoczyna produkcję pierwszego masowego auta w przystępnej cenie – Modelu 3. W 2017 roku liderem sprzedaży w Europie, z ponad 12 tys. sprzedanych pojazdów, pozostaje Renault Zoe.

Według Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych ORPA.PL, wygranym w tej rywalizacji będzie klient. Cena, jak wynika z badań społecznych przeprowadzonych przez Obserwatorium, jest bowiem decydującym czynnikiem zakupowym. Zbyt wysoka bardziej zniechęca do kupna auta elektrycznego niż jeszcze słabo rozwinięta infrastruktura czy ograniczony zasięg takich pojazdów.

- W wyniku rywalizacji koncernów ceny poszczególnych pojazdów będą spadać. Przyczynić się do tego powinien również efekt skali, produkcja zostanie umasowiona oraz wprowadzenie coraz większej liczby modeli, spełniających oczekiwania poszczególnych grup odbiorców. Przełom w tym zakresie prognozujemy na rynku polskim w latach 2026 – 2029 – mówi Maciej Mazur z PSPA. Czytaj też:

Ustawa PiS zwana "apteką dla aptekarzy" już działa. Apteki są zamykane, a nowych w myśl nowych przepisów otworzyć się praktycznie nie da. Czym to się skończy?

Zdaniem Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych, zbiegnie się to w czasie ze wzrostem popytu, na który wpływ będzie miała ogólnodostępna infrastruktura. Po 2020 roku, według projektu Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, funkcjonować ma w Polsce blisko 7 tysięcy punktów ładowania pojazdów elektrycznych. Planowane jest także wprowadzenie finansowych i pozafinansowych zachęt do kupna pojazdów elektrycznych, kluczowych dla rozwoju rynku. Polski przemysł ma szansę wykorzystać rewolucję na rynku motoryzacyjnym. Przedsiębiorstwa prowadzące produkcję w naszym kraju, jako m.in. dostawcy komponentów, będą specjalizować się w tym obszarze. Przykładem jest LG Chem, który w zeszłym roku rozpoczął budowę wartej 1,3 mld zł fabryki baterii do samochodów elektrycznych w Biskupicach Podgórnych, w obszarze Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, zarządzanej przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Będzie to pierwsza fabryka masowej produkcji baterii litowych branży motoryzacyjnej w Europie. OBEJRZYJ WIDEO:

Na wynajmie mieszkania dalej możesz zarobić

Leave a Comment